czwartek, 20 lutego 2014

Windy City - CHICAGOO! :) cz. 1

Wiiitam witam witam.. ;)

tak jak obiecałem trzeba napisać kolejnego posta (podzielę go na części bo trochę dużo mam do napisania :D :)
 

w dniu 14 lutego zaczęła się moja DŁUUUGA ale jak że krótka podróż :) :( :) czekałem na to tyle czasu.. tak się dłużyło.. a 4 dni zleciały jak pstryknięcie palcem.. ale w sumie to znaczy że spędziłem świetnie czas! :)

a więc.. dzień przed mieliśmy w Montclair (prawdziwą śnieżycę) o 12:00 śniegu prawie po kolana, razem z Host Tatą odśnieżaliśmy ponad 2 godziny podjazd i chodnik.. i dalej padało i padało i miało padać tak do 3 nad ranem (a ja mam pociąg o 4:50am!!!!) no ale lot wciąż ON TIME, nie odwołany, nie opóźniony :) dobre i to :D

mój Host tata zaoferował mi że mnie podwiezie na lotnisko o ile nie będzie śniegu dużo nad ranem, a jak nie no to muszę sobie radzić sam :) a więc nie pozostało mi nic innego jak tylko CZEKAĆ! :) 

pobudka 4:00 am.. składam ręce i się modle by było mało śniegu... jednak nikt mnie niee wysłuchał hahaha śniegu ze 20cm albo lepiej.. host tata wstał również no ale wiadomo.. jazda samochodem odpada.. no trudno :) życzył mi powodzenia!





taka pogoda z samego rana! ;) i ciągle pada śnieg! 


okej do dziela! 4:30 wychodzę z domu na pierwszy pociąg.. tory zasypane.. FUCK! chyba odwołany albo co.. przyszło dwóch gości, ale mówią że dzwonili i ma być tylko opoźniony (dobre i to aaaale.. kurw.. ja nie mam czasu na opóźnienia!!!! wyrobie się na styk) czekamy, czekamy, JEST!! po 35min spóźnienia przyjechał pociąg.. 5:25 wsiadam i jadę!!! zdenerwowany bo muszę jeszcze złapać kolejny pociąg i busa!!!!! :) no ale jadę jadę jadę.. wydawało mi się jak by jechał z 5khm :)

do Penn Station dojechałem na 6:00, szybko biegiem do klejnej stacji... by złapać pociąg "N" :D jestem na miejscu, na właściwym torze.. aaale pociągu nie ma i nie ma... 6:30, pociągu nie ma, pytam się ludzi CZY NA PEWNO BĘDZIE TEN POCIĄG! mówią że tak tak lada chwila.. 6:45 pociąg nadjeźdża..  

wsiadam już zdenerwowany.. ale ok jestem w pociągu, jeszcze tylko złapię busa ;X :D

wysiadam z pociągu o 7:20, szukam przystanku autobusowego hm.. nima nima nima aaaaaaa :) ale po paru minutach JEST MAM CZEKAM! :D no ale robi się mały problem... o 7:50 zaczyna się odprawa na mój lot ;/;/ a ja nawet nie jestem w BUSIE!!! jeszcze ;/ ale okej.. bus podjechał, zawiózł mnie na lotnisko pod konkretny terminal itp. biegiem biegiem do mojej bramki!! jestem! uuf.. odprawiają ludzi, godzina 8:10 (8:35 lot :D) MOJA kolej, bording pass mam n telefonie (z pękniętym wyświetlaczem) i nie mogli jej zeskanować ;/ IM SORRY YOU NEED TO GO BACK AND PRINT IT... kuuurw.. nie mam na to czasu zaraz startuje mój samolot kobito! ale okej biegiem szukam komputerka, JEST rach ciach pach, wydrukowałem, wracam, wszystko okej.. godzina 8:30! siadam na swoim miejscu.. O BOŻE CO ZA DZIEŃ! :) ale jestem SMS do Shelly!!! przylecę na 100% JUHU! :) hehe


10:11 jestem na miejscu... wychodzę z lotniska by złapać pociąg.. i jedyne co przychodzi mi do głowy.. O KURWA! ANTARKTYDA!! ;/ no tak zawiało zimnem że masakra.. gdzie ja przyjechałem ? hahahaha :D

musiałem złapać dwa pociągi (ale Shelly mi wytłumaczyła co i jak :) BUZIACZKI!! :D pewnie to teraz czyta ;] )

około godziny 13:00 byłem na miejscu! :) telefon do Shelly CHYBA JESTEM NA MIEJSCU! TAK TAK WIDZĘ CIĘ! :) no i otwiera mi drzwi Anioł :D haha w końcuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!

Jej dzieciaki akurat miały drzemkę więc musieliśmy być bardzo cicho.. :) pokazała mi troszkę domu, usiedliśmy w kuchni i w końcu mogliśmy pogadać na żywo a nie przez sms :) japa uśmiechała mi się cały czas po mimo mojego zmęczenia.. :)

gadamy, gadamy, wypiłem herbatkę zjadłem przepyszną kanapeczkę i nagle słyszymy płacz i wołanie SHELLYYYYY! SHELLYYYY! :D obudził się 4 letni chłopak HOLDEN, poszła sprawdzić co się dzieje, no i DRZEMKA STOP! :P Holden idzie się bawić! zobaczył mnie, nic nie powiedział.. nie śmiały, nie chciał się ze mną przywitać na początku :) JA SIĘ BAWIE SAM, czy coś takiego :D

ale że jestem SUPER AU PAIR + mój urok osobisty (hahahahahahahahaha) zacząłem coś tam zagadywać, hej, co to za zabawki, itp. (bardzo lubi superbohaterów) no to zaczałem coś nawijać o postaciach z bajek, no i jakoś złapaliśmy dobry kontakt :D pokazał mi chyba WSZYSTKIE swoje zabawki haha Shelly już zaczynała się denerwować bo wyjmował wszystko z szafek , a ja mam to i to i to i to i to  (no i faktycznie miał całe mnóstwo :D ) ale najważniejsze że chłopak zaczyna mnie lubić :) nawet się ucieszył jak się dowiedział że zostaje na Weekend :D potem wstał drugi chłopak 2 letni RYAN :D od razu zaczął płakać.. :X mówie uuups.. z nim będzie trudniej :) no ale jakoś dałem sobie rade, nie mówię że mnie polubił ale bynajmniej nie płakał i poprosił mnie o pomoc w jej założeniu :D 

a no właśnie, Shelly nie miała dnia wolnego więc, koło 4 musieliśmy pojechać z dzieciakami do biblioteki, a potem odebrać Host Mamę z pracy :) w bibliotece pomagałem dzieciakom szukać książek itp. było fajnie :)
potem pojechaliśmy po HM, pozwoliła mi siedzieć z przodu a sama wcisnęła się z tyłu pomiędzy siedzeniami dla dzieci hehehe normalna spokojna kobitka, oczywiscie podziękowałem za umożliwienie mi pobytu w ich domu itp, macie ładny dom bla bla bla :P

OK WRÓCILIŚMY!! Shelly ma wolne! :) aaaaaaaaaaaaah w końcu! trochę czasu we dwoje :) dałem jej prezent, podobno się spodobał :P wszedłem na komputer, dać znać że żyję itp. no i co robimy? :D idziemy coś ZJEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ! i napić się piwka ;-)) Shelly poleciła Irlandzki Pub : Bridie McKenna's Irish Pub & Restaurant :D po zamawianiu taxi pod jej dom (no chyba z 10 albo 15 minut :X:X no myślałem że usnę gdy ją zamawiała :D ) oczywiście na zewnątrz ciągle piździ.. hehehe a ja nie mam rękawiczek bo wszystkie pogubiłem jak zwykle ;/;/, ale ok wchodzimy do baru :) dają nam stolik :D ja zamawiam oczywiscie BLOO MOON a Shelly Margaritte :) , coś do jedzonka :D SHEPERDPIE dla towarzyszki dla mnie CHICKEN REGULAR.. oczywiście dostałem coś innego :D ale tak się złożyło że dostałem Kurczaka z Nachos haha Mexykanskie danie no proszę :D wiedza z kim przyszedłem :) :) Nachos jako przekąska OK ale jako posiłek nie nie nie nieeeeee.... nie dla mnie :) drugie piwko, margaritta i 3 piwko :) + moje zmęczenie dają się we znaki.. trzeba spadać do domu.. :) było koło 12, mimo cudownego wieczoru moje oczy się zamykają :) hehe no i tak w sumie zakończył się mój pierwszy dzień!!!


wiem że jest dużo czytania i w sumie informacji nikomu nie potrzebnych ale.. TO MÓJ BLOG! :D hahaha

część druga z drugiego dnia myślę że jutro postaram się coś skrobnąć :)




2 komentarze:

  1. lol you are so sweet <3 ... love to spend last weekend with you guerito :**

    OdpowiedzUsuń